I tak trochę jest z filmem "Złota dama". Opowiada on historię pewnej starszej pani - Marii Altman, która z pomocą młodego prawnika rozpoczyna batalię o odzyskanie zgrabionego przez nazistów niezwykłego portretu jej ciotki, którym okazuje się być "Złota Adela" Gustava Klimta zwana austriacką Mona Lisą.
Cała opowieść przeplatana jest wspomnieniami Marii Altman związanymi z ciotką - Adelą Bloch-Bauer, z czasów radosnego dzieciństwa, ale także tymi dotyczącymi wojny, prześladowań oraz holocaustu. Wydaje się, że to co najgorsze Maria ma już za sobą, wiedzie szczęśliwe życie w małym domku w Kalifornii. Udało jej się uciec z nazistowskiej Austrii. Przeżyła. Jednak kiedy przedstawiciele rządu oznajmiają, że Komisja Restytucyjna odrzuciła jej wniosek o zwrócenie kolekcji obrazów Klimta, należących do jej rodziny, cała niesprawiedliwość uderza ze zdwojoną siłą.
Niczym Dawid w pojedynku z Goliatem, pani Maria i jej niedoświadczony prawnik pozywają do sądu austriacki rząd. Cała historia jest dosyć znana, ale nie będę odbierać przyjemność oglądania tym mniej zorientowanym. Chociaż nie trudno domyślić się zakończenia biorąc pod uwagę, że obecnie "Złotą Adelę" można oglądać w nowojorskiej Neue Galerie.
To co mnie osobiście poruszyło w tym filmie to pokazanie jak ciężko poradzić sobie z tragiczną historią. Maria Altman, mimo dobrego życia, które spotkało ją w Ameryce, na samą myśl o powrocie do Wiednia ma w głowie to, co najgorsze ją tam spotkało; przedstawiciele austriackiej polityki nie potrafią nawet przyznać, że to co uznają za swoje skarby, zostało odebrane bezprawnie komuś, kto "dopuścił się przestępstwa bycia Żydem".
Niewątpliwą perełką jest w "Złotej damie" Helen Mirren, chociaż jej nazwisko to już klasa sama w sobie. A Ryan Reynolds... umówmy się, wybitnym aktorem to on nie jest, ale jakoś daje radę. Najsłabiej wypada Katie Holmes ale na szczęście nie zajmuje zbyt dużo czasu ekranowego.
Całość jest naprawdę dobrze zrealizowana, nie dłuży się, nie nudzi. Jest ciekawą propozycją na wieczorny relaks, który jednak daje coś do myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz