wtorek, 2 czerwca 2015

Amerykańska duma

Kilka miesięcy temu film Clinta Eastwooda pt. "Snajper" wszedł na ekrany kin robiąc niesamowitą furorę. Bił rekordy popularności, zdobywał szczyty list box officowych  i zganął wiele pochlebnych recenzji. Taki film to zdecydowanie  pozycja obowiązkowa dla każdego kinomana, nawet kogoś kto nie gustuje w filmach wojennych. Więc, mimo, że z lekkim opóźnieniem to w końcu go obejrzałam. Musze przyznać, że mam mieszanie uczucia.


"Snajper"  to film kierowany do typowego, amerykańskiego odbiorcy, który tylko czeka, żeby zachwycić się swoim wspaniałym krajem, bohaterstwem i męstwem. Taki właśnie jest główny bohater  - Chris Kyle. Zaciąga sie do wojska z poczucia obowiązku, przekonany, że tego właśnie potrzebuje ojczyzna. Służy cztery tury na wojnie z terroryzmem, jako wybitny snajper zostaje nazwany Legendą, a młodzi żołnierze stawiają go sobie za wzór.
Nie da się ukryć, że Kyle jest bohaterem. Dzieki swoim umiejętnościom ocalił wielu. Jednak siłą tego filmu jest to, że pokazuje jaką cene płaci się za tytuł "legendy".
Mnie osobiście właśnie to poruszyło. Człowiek, który zetknie się z wojną, na wojnie już zostaje. Bo przecież nie da się normalnie żyć będąc świadkiem, także sprawcą czegoś tak destrukcyjnego.
Moim zdaniem warto ten film zobaczyc, ale odrzucając gdzieś na bok całą tę amerykańską dumę. Warto w nim dostrzec jak wiele osób cierpi dla ambicji niewielu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz