poniedziałek, 1 czerwca 2015

"Kupiliśmy zoo" czyli przygoda dopiero się zaczyna


Dlaczego zdecydowałam się obejrzeć film "Kupiliśmy zoo"? Właściwie sama nie wiem :) Tytuł kompletnie mnie nie zachęcał, bo nie jestem fanką familijnych filmów na dodatek ze zwierzętami. Może mnie przekonał Matt Damon, bo raczej nie Scarlett Johansson. Ale zaczęłam oglądać, a potem już nie mogłam się oderwać i bardzo się cieszę, że to zrobiłam!

Benjamin jest pisarzem żądnym przygody, korzysta z życia na całego, przeżywa niesamowite przygody i niczego się nie boi, a na dodatek kocha to co robi, jednak śmierć żony zmienia jego życia diametralnie. Zostaje sam z dwójką dzieci. Nastoletnim Dylanem i sześcioletnią Rose. Każde z nich na swój własny sposób stara się sobie poradzić ze stratą ukochanej osoby. Ben podejmuje decyzję o zmianie miejsca zamieszkania, zachęcony przez córeczkę postanawia kupić zoo. Okazuje się jednak, że ogród podupada i wymaga sporych wydatków, a na dodatek muszą zmierzyć się z inspektorem, od którego zależy czy uda im się ponownie otworzyć park.

Co w tym filmie jest takiego niezwykłego? Wydaje się, że właściwie nic, po prostu kolejna rodzinna historyjka. Jednak obok pracy przy zoo śledzimy losy ludzi po ogromnej tragedii. Ojciec nieumiejący znaleźć drogi porozumienia z synem, malutka córeczka, która wydaje się być największym wsparciem, pogubiony dzieciak, który nie wie jak dogadać się z ojcem i jak prosić o pomoc. Czy zoo pomoże im ruszyć z miejsca i da nadzieję na przyszłość? W takim miejscu wiele się może wydarzyć! Przekonajcie się sami, dajcie się ponieść przygodzie, a ona was zauroczy i wzruszy do łez! Nie zabraknie też wielu powodów do śmiechu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz