poniedziałek, 1 czerwca 2015

Immortals. Nieśmiertelna porażka....


Generalnie lubię filmy fantasy, a jak jeszcze w fabułę wmieszane są różne postacie nie z tego świata to tym bardziej chętnie po takie filmy sięgam. Dlatego właśnie oglądałam film "Immortals. Bogowie i herosi".

Film opowiada o dzielnym Tezeuszu, który musi stawić czoła okrutnemu królowi planującemu uwolnić z podziemi Tartaru, uwięzionych tam przed laty przez bogów, tytanów. Do tego potrzebny mu jest mityczny łuk, a miejsce jego ukrycia zna tylko wyrocznia. I tak z pomocą bogów Tezeusz ratuje dziewczynę, zostaje bohaterem i ratuje świat przed odwiecznym złem. Czyli nudno i przewidywanie, a na dodatek film, który miał być inspirowany mitologią, oprócz samych imion nie ma z grackimi podaniami nic wspólnego! Zeus nie jest potężnym władcą piorunów, a lalusiem w złotym trykocie,który nie może się zdecydować czy pomóc ludziom czy nie... Zresztą wszyscy "bogowie" przypominają raczej (tu zacytuję moją koleżankę) komitet poparcia posła Biedronia niż wszechmocne stworzenia.

Całość wypada bardzo słabo i po prostu nudno, a film trwa prawie dwie godziny, więc jest to dodatkowa udręka. Wierzę, że znajdą się ludzie, którym ten film bardzo przypadnie do gustu, dla mnie jednak to kompletna strata czasu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz