Czasami oglądam filmy z czystej ciekawości, nie mając nadziei na nic specjalnie dobrego. Tak trochę było z "Łowcą czarownic".
Opowiada on o tytułowym Łowcy, który skazany na nieśmiertelność od ośmiuset lat poluje w samotności, a w obliczu starcia ze swoim nemezis jest zmuszony do współpracy z pewną rudowłosą czarownicą. Problem ze scenariuszem jest taki, że to już wszystko było! Czy na Dzikim Zachodzie, czy w przyszłości, ale też w kryminałach i chyba każdym możliwym gatunku filmowym. Brakuje tu choćby odrobiny świeżości, czegoś oryginalnego...
"Łowca" powstał chyba tylko po to, żeby pokazać, że Vin Diesel może być nie tylko szybki i wściekły, ale niestety pomysł nie wypalił, bo kiepski scenariusz tylko podkreśla jak kiepskim aktorem Diesel jest.
Rusza się jak kołek drewna, a mimiki mógłby pozazdrościć nawet Pinokio. Nie ratuje go nawet zachrypnięty baryton, bo generalnie scenarzysta nie napisał mu nic ciekawego do powiedzenia.
Kolejnym minusem filmu jest fakt, ze formula polowań na czarownice się już nieco wyczerpała. Był już siódmy syn polujący na super-wiedźmę, był Nicolas Cage polujący w średniowieczu, a nawet Jaś i Małgosia jako łowcy. To wszystko już było więc "Łowca czarownic" z Vinem Dieselem w roli tytułowej po prostu do kinematografii nic nie wnosi. Przeszedł bez echa i już niedługo nik nie będzie pamiętał, że taki film w ogóle powstał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz