
Opowiada on prawdziwą historię dziennikarzy, którzy upublicznili jak Kościół Katolicki ukrywał działania księży pedofilów w Bostonie. Wydarzenie to miało miejsce początkiem 2002 roku i dobrze pamiętam, że dało ono początek nagłośnianiu niestety wielu podobnych spraw.
"Spotlight" porusza temat trudny, szczególnie dla osób wierzących i będących aktywnymi członkami Kościoła. Moim zdaniem warto go zobaczyć żeby sobie uświadomić, że takie sytuacje miały miejsce i jak złe, wręcza paskudne są próby ukrywania krzywd wyrządzonych najmłodszym.
Nie jest to film akcji, nie ma tu dynamicznych pościgów ani efektownych wybuchów, a jednak trzyma on dosłownie w napięciu aż do samego końca. Jest to zasługa świetnego scenariusza ukazującego żmudną dziennikarską robotę, ale przede wszystkim aktorstwa na najwyższym poziomie. Tak, Mark Ruffalo gra tu pierwsze skrzypce i dałabym mu Oscara w ciemno gdyby nie fakt, że w konkurencji czai się Tom Hardy, który dla mnie skradł "Zjawę".
Jestem katoliczką i nie wyobrażam sobie życia poza Kościołem, a jednak doceniam, że są ludzie gotowi wystawić na światło dzienne to, co jest nim niesłuszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz