środa, 10 lutego 2016

"Spotlight" - po prostu dobre kino.

Nie ukrywam, ze czekałam na ten film jak tylko dotarła do mnie pierwsza wzmianka na jego temat. Po trochę wynika to z mojej niespełnionej fascynacji dziennikarstwem śledczym, a odrobinę nazwiskami obsady.

Opowiada on prawdziwą historię dziennikarzy, którzy upublicznili jak Kościół Katolicki ukrywał działania księży pedofilów w Bostonie. Wydarzenie to miało miejsce początkiem 2002 roku i dobrze pamiętam, że dało ono początek nagłośnianiu niestety wielu podobnych spraw.

"Spotlight" porusza temat trudny, szczególnie dla osób wierzących i będących aktywnymi członkami Kościoła. Moim zdaniem warto go zobaczyć żeby sobie uświadomić, że takie sytuacje miały miejsce i jak złe, wręcza paskudne są próby ukrywania krzywd wyrządzonych najmłodszym.

Nie jest to film akcji, nie ma tu dynamicznych pościgów ani efektownych wybuchów, a jednak trzyma on dosłownie w napięciu aż do samego końca. Jest to zasługa świetnego scenariusza ukazującego żmudną dziennikarską robotę, ale przede wszystkim aktorstwa na najwyższym poziomie. Tak, Mark Ruffalo gra tu pierwsze skrzypce i dałabym mu Oscara w ciemno gdyby nie fakt, że w konkurencji czai się Tom Hardy, który dla mnie skradł "Zjawę".

Jestem katoliczką i nie wyobrażam sobie życia poza Kościołem, a jednak doceniam, że są ludzie gotowi wystawić na światło dzienne to, co jest  nim niesłuszne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz