poniedziałek, 23 stycznia 2017

"Pasażerowie" to taki film, który mógł być niezły.

"Pasażerowie" to film, który bardzo mnie rozczarował. Fakt, że w kinie dostajemy zupełnie inny film, niż wskazywałby na to zwiastun. I tutaj jeszcze wszystko byłoby w porządku. No to od początku!


Trailer opowiadał o dwójce pasażerów kosmicznej podróży, którzy budzą się przedwcześnie z niewiadomych przyczyn. Utrzymany był trochę w konwencji międzygalaktycznego romansu z katastrofą kosmiczną w tle. Brzmi niespecjalnie prawda? No dla mnie też nie było, ale z braku ciekawszych propozycji kinowych końcem roku i tak postanowiłam się wybrać na seans.

A tutaj zaskoczenie, bo dostałam opowieść o mężczyźnie, który rzeczywiście budzi się przedwcześnie z powodu niezidentyfikowanej awarii, ale budzi się sam... Początkowo usiłuje ustalić co się stało, jest przerażony, próbuje dostać się do niedostępnych dla niego części statku. Gdy już pierwszy szok mija, postanawia wykorzystać swoją sytuację i dobra, które obiecuje luksusowy prom, a z których teraz może korzystać na wyłączność. Pije, bawi się, odkrywa ale jednak samotność go dopada; jest już na skraju wytrzyma kiedy poznaje dziewczynę. Właściwie nie tyle poznaje, co dostrzega. Oczywiście ona nadal bezpiecznie sobie śpi, oczekując na dotarcie do celu. Jim (nasz bohater) zakochuje się, a wręcz dostaje obsesji na punkcie pięknej Aurory. Postanawia ją wybudzić. Wątpliwości targające Jimem i jego obsesja toczą ze sobą nierówny pojedynek. Jednak gdy Aurora zostaje wybudzona, zwala ten fakt na nieszczęśliwy wypadek i w końcu godzi się z myślą, że nie będzie jej dane żyć na pozaziemskiej kolonii. Okazuje się, że naturalną koleją rzeczy jest romans dwójki nieszczęśników. Jednak prawda wychodzi na jaw. Swoją złość, rozczarowanie i żal Aurora wyładowuje na Jimie, z którym teraz czuje się uwięziona.

I to jest najciekawsza część filmu. Jest pełna emocji. Najpierw wątpliwości Jima i jego walka ze sobą, później trochę słabszy moment, gdy młodzi poznają się i zakochują, a w końcu prawda uwalnia gniew i świadomość Aurory, ze została skazana na spędzenie resztek życia ze swoim mordercą. I gdyby film pociągnął ten wątek, gdyby spróbował znaleźć jakieś rozwiązanie, zgłębił relacje i emocje to naprawdę mógłby być niezły! Ale po co... Przecież mało dostajemy filmów katastroficznych, więc i tutaj następuje beznadziejny zwrot akcji prowadzący do heroicznych czynów, pompatycznych deklaracji i wtórnych pomysłów, który sprawia, że film "Pasażerowie" jest głupi, zbędny i mało oryginalny.
Jestem nim niesamowicie rozczarowana, tym bardziej, że mógł być lepszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz