wtorek, 7 czerwca 2016

Filmowa pocztówka z Krakowa - "Bóg w Krakowie"


    Miałam przyjemność spędzić ostatnio weekend w pięknym Krakowie, który, choćby nie wiem co, nigdy mi się nie znudzi! Nieco wcześniej obejrzałam film "Bóg w Krakowie". Właściwie sama nie wiem dlaczego. Chyba bardzo mi się nudziło. Fakt, że jest to film pokazujący kilka, naprawdę urzekających, zdjęć miasta. Przedstawia go niemal magicznie i klimatycznie. Właśnie ta klatki (jak na zamieszczonym zdjęciu) są najmocniejszą i, śmiem twierdzić jedyną dobrą, stroną tego filmu.

     "Bóg w Krakowie" to film opowiadający kilka historii, toczących się w dawnej stolicy, Wszystkie opowiadają o ludziach zagubionych, szukających odpowiedzi, borykających się z problemami. Na końcu okazuje się, że właściwą odpowiedzią na wszelkie problemy jest modlitwa i nawrócenie. Ogólnie, jak na wojującą katoliczkę popieram i stwierdziłabym, że jest to naprawdę świetna sprawa, gdyby to nie było przedstawione w taki banalny i, nie raz, absurdalny sposób. Poszczególne historie raczej się ze sobą nie łączą, a nawet jeśli to w ledwo zauważalny sposób. Ten zabieg sprawia, że oglądamy film pocięty, porwany, zupełnie niespójny. Dla mnie osobiście było to męczące. Oprócz wielu (raczej nieciekawych) bohaterów mamy w filmie dwie postacie: św. Brata Alberta, który pełni rolę obserwatora i narratora całości, oraz Złego Ducha, który kusi, raz w bardziej, raz w mniej zauważalny sposób.
    Jedynym pozytywnym aspektem jest fakt, że ten film nie udaje żadnej sztuki najwyższych lotów. Powstał jako swoista reklama Światowych Dni Młodzieży i jego głównym zadaniem jest promowanie chrześcijańskich wartości i stylu życia. Założenie jest dobre, ale wykonanie leży. Moim zdaniem jest on kiepsko napisany, źle zagrany, a najgorsza jest muzyka... Piosenki chyba napisali uczniowie ogniska muzycznego i to na poziomie podstawowym.
    Niestety, jest to kolejny z filmów, który tylko potwierdza regułę, że filmy "chrześcijańskie" są słabe. A to jest ogromna szkoda, bo ogrom pozytywnych emocji, przesłania i miłości, jakie niesie moja wiara, aż prosiłby się o wystrzałową ekranizację. Po cichu liczę, że kiedyś takiej doczekam.

    "Bóg w Krakowie" to film, który na pewno sprawdzi się na lekcjach religii i spotkaniach z młodzieżą. Dla mnie jedynym pozytywem są zdjęcia Krakowa, ale nawet dla nich nie warto oglądać całego filmu. Polecam raczej wycieczkę do pięknego miasta! ;)

2 komentarze:

  1. Może słabo wykonany i zagrany ale miejmy nadzieję, że dzięki niemu ktoś zobaczy to co powinno być na ,,pierwszym planie,, - Boga, a nie będzie zwracał dużej uwagi na aktorów czy muzykę :-)

    OdpowiedzUsuń