wtorek, 15 marca 2016

Tak dużo filmów oglądam, że nie nadążam pisać :)

 Karta Cinema City Unlimited jest moim nowym przyjacielem i powoli staje się chyba najlepszym :P
Mała rzecz, a ma niesamowitą zdolność  wyrywania człowiekowi chwil z życiorysu i ofiarowywania ich na ołtarzu kinematografii. Generalnie nie narzekam ale jak daję się skusić na kiepskie filmy to potem mogę mieć pretensje tylko do siebie. Jako, że samokrytyki nie lubię to zwalę na Unlimited fakt, że oglądałam ostatnio "Bogów Egiptu" czy "Londyn w ogniu".


Jestem pewna, że "Londyn w ogniu" znajdzie wielu miłośników. Jest to film prosty, niewymagający myślenia, właściwie czytać też specjalnie nie trzeba, bo kosztem dobrych dialogów mamy walące się budynki, niekończące się magazynki w niezliczonej ilości broni i głównie biegających bohaterów. Ale co ta za bohaterowie! Mamy tutaj samego prezydenta Stanów Zjednoczonych, który po raz kolejny (po "Olimpie w ogniu") udowadnia terrorystom, że chętnie odda życie dla Ameryki, i mamy jego dzielnego ochroniarza, który jak zwykle wyciągnie go z najgorszej opresji. Prezydent to dosłownie wcielenie amerykańskiej dumy, a jego dzielny bodyguard to twardziel jakich mało. Niestety, film nie ma nic ciekawszego do zaoferowania niż zmartwiona mina Gerarda Butlera. Jest to obraz wyłącznie dla wielbicieli filmów akcji, którzy nie oczekują niczego więcej ponad wybuchy, pościgi i duuużo strzelania. Mi osobiście przykro się patrzyło na tak niszczone moje ulubione miasto.

O ile jeszcze "Londyn w ogniu" oglądało się z uśmiechem na twarzy, o tyle "Bogowie Egiptu" przyprawili mnie o nieznośny ból głowy. Moim skromnym zdaniem Gerard Butler niezłym aktorem jest (wierzę w to odkąd po raz pierwszy oglądałam "Upiora w operze") jednak prześladuje go pech średnich i kiepskich ról. Ale nazwać "Bogów Egiptu" filmem kiepskim to spore niedopowiedzenie. Ten film jest bardzo słaby. To taka trochę bombka choinkowa. Piękna, błyszcząca, efektowna ale zupełnie pusta w środku.  Ogólnie film jest o złym Secie, który przejmuje władze nad Egiptem i o biednym, wspaniałym i dobrym Horusie, który musi odzyskać swoją boskość i uratować ludzi. Ogólnie film jest nudny jak nie wiem... Gdzieś tam pomiędzy Butlerem i Nikolajem Coster-Waldau (który ręce obie posiada, ale cierpi na brak oczu..) plączą się inni bogowie i jakiś chłopaczek, który jak na Egipcjanina przystało jest białym blondynem :P
Jeżeli ktoś tego filmu nie widział, a planuje to z dobrego serca ostrzegam: omijajcie go z daleka! Naprawdę, jest wiele innych filmów wartych Waszego czasu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz