Nieprofesjonalny i wyłącznie subiektywny zbiór opinii na temat filmów, seriali i literatury.
wtorek, 28 listopada 2017
"Morderstwo w Orient Expressie" - zawiedzione oczekiwania.
Ekranizacje książek, szczególnie tak klasycznych, jak kryminały Agathy Christie, zawsze są wyzwaniem. "Morderstwo w Orient Expressie" do czekało się już kilku wersji ekranowych, w tym serialowej i uwspółcześnionej. Tym razem kilkukrotnie nominowany do Oscara, aktor i reżyser, Kenneth Branagh proponuje nam bardzo klasyczną i dosyć wierną adaptację, przepełnioną gwiazdami i budzącą spore oczekiwania. Wydawałoby się, że takiej historii, tak charyzmatycznych bohaterów i obecności tylu świetnych aktorów zmarnować się nie da. Cóż... Da się!
Grupa nieznajomych podróżuje luksusowym Orient Expresem. Wśród nich znajduje się ekscentryczny detektyw Herkules Poirot. Spokojna podróż zostaje przerwana gdy pociąg staje z powodu lawiny, a jeden z pasażerów zostaje odnaleziony zasztyletowany. Kto jest mordercą? Rosyjska księżna, niemiecka pokojówka, hiszpańska misjonarka, porywczy hrabia czy może czarnoskóry lekarz? Każdy z nich wydaje się mieć niepodważalne alibi i brak motywu. Jednak śledztwo Poirota ujawnia, że zamordowany nie był tym, za kogo się podawał...
Książkowy pierwowzór to doskonały, bardzo klasyczny kryminał, opierający się na statecznej fabule i błyskotliwym umyśle bohatera. Do filmu zostały dodane sceny akcji, żeby go na siłę uatrakcyjnić i sprzedać szerszej publiczności. I właściwie nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby w całą resztę również tchnięto tego ducha. Jednak tutaj jest widoczna rozbieżność, bo z jednej strony stateczny detektyw urządza pościg po konstrukcji mostu, a z drugiej mamy długie sceny dialogów w scenerii iście teatralnej. Niestety, tym ostatnim brakuje nieco dramatyzmu, powiedziałabym wręcz, że charakteru.
Uwielbiam tę książkową opowieść! Tyle fantastycznych postaci! Ale oglądając film po prostu się nudziłam! Ja, która nie przepadam za kinem akcji, a godzinami mogę oglądać filmy, w których nikt z nikim nie rozmawia! Zakończenie rozczarowuje. Miało być wielkie WOW, a dostaliśmy krótką scenkę przedstawiającą rozwiązanie, ale żadnego wyjaśnienia jak właściwe nasz detektyw do tego doszedł. Aż mi głupio było, bo przed seansem wmawiałam moim towarzyszom, że to jest rewelacyjna historia, że im zazdroszczę, że jej nie znają i mogą się nią cieszyć po raz pierwszy... Obawiam się, że po filmie nie byli specjalnie zachwyceni... Pewnie zastanawiali się o co tak właściwe robiłam tyle szumu.
Szkoda tym bardziej, bo potencjał był! Przede wszystkim w kwestii wizualnej. Dekoracje i kostiumy są zachwycające! Zdjęcia, szczególnie te w ciasnych przedziałach, naprawdę robią wrażenie! No i Michelle Pfeiffer... Właściwe, żadnemu z aktorów nie można niczego zarzucić ale tylko ona wybija się ponad poziom.
Ogólnie rzecz biorąc "Morderstwo w Orient Expressie" to całkiem przeciętny film. Nie jest zły, ale na pewno nie jest tak dobry, jak chciałam by był. Przede wszystkim jest niepotrzebny. Nie pokazuje nam historii w żaden nowy sposób, nie jest charakterystyczny, nie jest odkrywczy. Jest taki jak wiele już było i taki jakich wiele jeszcze będzie. Gdyby nie powstał to właściwe nie miałoby to większego znaczenia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz