sobota, 4 marca 2017

NADRABIAM ZALEGŁOŚCI: "Stranger things"

Tym razem, przy okazji wolnego dnia postanowiłam nadrobić serialowe zaległości. Przyszła w końcu pora na "Stranger things" - serial, niemal jednogłośnie, uznany za najlepszy w ubiegłym roku. Ja wobec niego byłam bardzo sceptyczna i pewnie dlatego seans odkładałam aż do teraz. Jakoś trudno mi było uwierzyć, że będzie to aż tak dobra rozrywka. Z wielu stron dochodziły mnie pozytywne rekomendacje, a wszelkie recenzję były nawet bardziej niż entuzjastyczne. Trochę miałam obawy, czy się nie rozczaruję, ponieważ zwykle jestem sceptyczna, gdy wszyscy mówią, że coś jest dobre. No i w końcu sama się przekonałam.
Ciesze się, że wybrałam na seans dzień wolny bo mogłam po prostu nie odrywać się od serialu. Już od samego początku, trzyma widza w napięciu.

"Stranger things" rozpoczyna się od tajemniczego zaginięcia chłopca w małym miasteczku gdzieś w Stanach Zjednoczonych, w latach 80. Na spokojna miejscowość pada strach. Mamy zabraniają dzieciom wychodzić z domów, a szkolna społeczność organizuje memoriały i czuwania. Tylko matka chłopaka nie wierzy, że jej syn nie żyje i postanawia go za wszelką cenę odnaleźć. Zaginięcie chłopca zbiega się z pojawieniem się w miasteczku tajemniczej dziewczynki, z której pomocą przyjaciele zaginionego postanawiają odnaleźć go na własną rękę.
Ten serial to połączenie "Z Archiwum X" i "Goonies". Z jednej strony tajemniczy przerażający klimat, rodem z horrorów, a z drugiej atmosfera fantastycznej przygody, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że te skrajne, wydawałoby się, emocje wcale się nie gryzą, a wręcz doskonale uzupełniają, sprawiając, że serial od samego początku wciąga i dostarcza zadowalającej rozrywki.

W dużej mierze, za sukces odpowiedzialni są aktorzy. Jeżeli chodzi o dorosłą obsadę, to można powiedzieć, ze są świetnie dobrani i dobrze się spisują, natomiast prawdziwymi gwiazdami są dzieciaki! Są fantastyczni! Sprawiają wrażenie, że całe to aktorstwo to dla nich naprawdę doskonała przygoda. Ogląda się ich doskonale i bez problemu "kradną" show swoim, bardziej doświadczonym kolegom.

Miara dobrego serialu jest to, czy nie możesz się od niego oderwać od pierwszego do ostatniego odcinka. To kryterium "Strenger things" spełnia bez problemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz