niedziela, 17 kwietnia 2016

"Księga dżungli" - uczta dla oka

     Dawno już nie wychodziłam z kina z takim szerokim uśmiechem, jak po seansie "Księgi dżungli"! Jestem nią absolutnie zachwycona!

     Nie jest to żadna nowa adaptacja powieści Kiplinga, a wiernie odtworzona, aktorska wersja znanej i lubianej animacji Disney'a. Czy to wada czy zaleta, to każdy widz sam sobie na to pytanie odpowie. Dla mnie ten film jest jak powrót do dzieciństwa, przypomina to, co tak zachwyciło małą dziewczynkę oglądającą bajkową "Księgę dżungli".
    Już w scenie otwierającej świat indyjskiej dżungli wciąga nas i zachwyca, aby następnie przedstawić nam swoich mieszkańców. Mowgli to chłopak, jako dziecko przygarnięty i wychowany przez watahę wilków, który bardzo pragnie zostać oficjalnie uznany za prawdziwego wilka, chociaż nieustannie jego prawdziwa natura podkreśla jego wyjątkowość. Jego mentorem jest czarna pantera Bagheera, a przyjacielem niedźwiedź Baloo. Wspólnie muszą stawić czoła mściwemu i okrutnemu tygrysowi. Starszym widzom fabuła jest dobrze znana, a młodszych na pewno zainteresuje już od pierwszych minut.

     Dla mnie osobiście ten film jest przede wszystkim pięknie zrobiony. Pochwały należą się młodemu Neelowi Sethi, który doskonale sobie poradził z rolą Mowgliego, a nie było to łatwe, bo partnerują mu animowane zwierzęta, które są istnymi dziełami sztuki! Zdecydowanie polecam nieco starszym widzom wybór wersji z napisami ponieważ futrzanym bohaterom użyczają głosu naprawdę niesamowici aktorzy, tacy jak: Ben Kingsley jako Bagheera, Bill Murray jako Baloo, czy Scarlett Johansson jako wąż Kaa. Mnie natomiast całkowicie uwiódł Idris Elba jako tygrys Shere Khan.
   
     W "Księdze Dżungli" każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy tutaj szczyptę fantastycznego humoru, mamy nieco ponadczasowych mądrości i mamy po prostu dobrą rozrywkę. Jeżeli pozwolicie się dżunglą zachwycić na pewno nie wyjdziecie rozczarowani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz