niedziela, 8 października 2017

NADRABIAM ZALEGŁOŚCI: "Tajemnice Los Angeles"

 
 "Tajemnice Los Angeles" to film, który od zawsze był na mojej liście "muszę obejrzeć". Ale jakoś tak nie było okazji. Napływ kinowych nowości, albo kolejny serial (niech cię, Netflix!). W końcu się udało! I co mogę teraz powiedzieć? Dlaczego nie obejrzałam go wcześniej?!

     Tytułowe Los Angeles zostaje nam ukazane jako stolica zbrodni, nieprawości, korupcji i wszystkiego, z czym przydomek "anielski" na pewno się nie kojarzy. Wraz z rozwijającym się przemysłem filmowym, szerzy się handel narkotykami, pornografia, mafijne porachunki. W tym zdeprawowanym świecie naprawdę nie jest łatwo zachować człowieczeństwo.
     Opowiadana nam w filmie historia to dość klasyczny kryminał w stylu noir. Ja osobiście miałam wrażenie, że równie dobrze mógłby powstać w latach 50 XX wieku, a nie w 1997 roku. Fabuła nie jest może specjalnie odkrywcza, jednak dzięki świetnemu scenariuszowi (wiem, ze powstał na podstawie książki) i realizacji, a przede wszystkim dzięki rewelacyjnym aktorom, jest ciekawa i angażująca.
     Choć na pierwszy plan wysuwają się trzy postacie: ambitny młody porucznik, gliniarz-celebryta i brutalny twardziel, to ja mam wrażenie, że nadrzędnym bohaterem jest społeczność Los Angeles, która to jest prawdziwą mieszanką ludzi, skuszonych karierą i możliwościami lepszego życia. Tutaj każdy dba o swój interes, o własną przyjemność, prestiż i dobrobyt. Jednak gdy w pewnym barze zostaje popełnione masowe morderstwo, w którym jedną z ofiar jest były policjant, wszystkie służby zostają postawione w stan gotowości, a śledztwo w tej sprawie, niezależnie od siebie prowadzą wspomniani wcześniej funkcjonariusze. Wraz ze stopniowym odkrywaniem prawdy o tamtych brutalnych wydarzeniach, poznają tajemnice Los Angeles i jego mieszkańców.

     Film trwa ponad dwie godziny, jednak od samego początku, aż po napisy końcowe przyciąga nasza uwagę i nie pozwala się nudzić. Najważniejsza jego zaletą są doskonale napisani bohaterowie. Są to postacie z charakterem, postacie, które ewoluują, rozwijają się, których wzajemne relacje są siłą napędową całej historii. ogromne brawa należą się odtwórcom głównych ról. Russel Crowe, Kevin Spacey i Guy Perace wspinają się na wyżyny aktorskich możliwości. Nawet Kim Basinger nie wypada tragicznie na ich tle, choć Oscar za jej rolę, to lekka przesada.

    Jeżeli nie mieliście okazji wcześniej obejrzeć "Tajemnic Los Angeles" to szczerze polecam! Szczególnie wszystkim miłośnikom dobrych kryminałów. Ja na pewno wrócę do niego nie raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz