Dawno już nie wychodziłam z kina z takim szerokim uśmiechem, jak po seansie "Księgi dżungli"! Jestem nią absolutnie zachwycona!
Nie jest to żadna nowa adaptacja powieści Kiplinga, a wiernie odtworzona, aktorska wersja znanej i lubianej animacji Disney'a. Czy to wada czy zaleta, to każdy widz sam sobie na to pytanie odpowie. Dla mnie ten film jest jak powrót do dzieciństwa, przypomina to, co tak zachwyciło małą dziewczynkę oglądającą bajkową "Księgę dżungli".
Już w scenie otwierającej świat indyjskiej dżungli wciąga nas i zachwyca, aby następnie przedstawić nam swoich mieszkańców. Mowgli to chłopak, jako dziecko przygarnięty i wychowany przez watahę wilków, który bardzo pragnie zostać oficjalnie uznany za prawdziwego wilka, chociaż nieustannie jego prawdziwa natura podkreśla jego wyjątkowość. Jego mentorem jest czarna pantera Bagheera, a przyjacielem niedźwiedź Baloo. Wspólnie muszą stawić czoła mściwemu i okrutnemu tygrysowi. Starszym widzom fabuła jest dobrze znana, a młodszych na pewno zainteresuje już od pierwszych minut.
Dla mnie osobiście ten film jest przede wszystkim pięknie zrobiony. Pochwały należą się młodemu Neelowi Sethi, który doskonale sobie poradził z rolą Mowgliego, a nie było to łatwe, bo partnerują mu animowane zwierzęta, które są istnymi dziełami sztuki! Zdecydowanie polecam nieco starszym widzom wybór wersji z napisami ponieważ futrzanym bohaterom użyczają głosu naprawdę niesamowici aktorzy, tacy jak: Ben Kingsley jako Bagheera, Bill Murray jako Baloo, czy Scarlett Johansson jako wąż Kaa. Mnie natomiast całkowicie uwiódł Idris Elba jako tygrys Shere Khan.
W "Księdze Dżungli" każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy tutaj szczyptę fantastycznego humoru, mamy nieco ponadczasowych mądrości i mamy po prostu dobrą rozrywkę. Jeżeli pozwolicie się dżunglą zachwycić na pewno nie wyjdziecie rozczarowani.
Nieprofesjonalny i wyłącznie subiektywny zbiór opinii na temat filmów, seriali i literatury.
niedziela, 17 kwietnia 2016
piątek, 8 kwietnia 2016
Dramat... czyli moje zdanie na temat "Batman vs. Superman"
Powiem krótko. Fanką tego filmu zdecydowanie nie zostałam. Dla mnie jest nieznośnie ciężki, niepotrzebnie długi i źle napisany.
Geneza konfliktu dwóch superbohaterów została przedstawiona w pierwszej części filmu i ona jest całkiem jasna. Batman zarzuca Supermanowi brak odpowiedzialności za jego działanie, a wręcz szkodzenie ludziom zasłaniając się pomaganiem. Natomiast Superman ma pretensje do Batmana, że ten jest brutalny i działa poza prawem. Ten dylemat moralności jest naprawdę interesującym punktem wyjścia, jednakże został całkowicie zaprzepaszczony! Aż żal mi się robi kiedy pomyślę w jaki sposób konflikt został rozwiązany w dalszej części filmu.
Ogólnie film mnie na zachwycił pod wieloma względami. Początek sprawia wrażenie zlepionych ze sobą, sprawiających wrażenie zupełnie przypadkowych scen. Miotamy się pomiędzy dwoma bohaterami, ich kobietami, słabym czarnym charakterem i jeszcze kilkoma innymi osobami, które tylko rozpraszają naszą uwagę. Druga część może jest nieco lepsza, ale tutaj niestety porażką jest postać Lexa Luthora, któremu tak właściwie nie wiadomo o co chodzi...
Panowie miotają się w wybuchowym pojedynku z kosmicznym potworem, pomiędzy nimi wdzięczy się irytująca Lois, ale nieco blasku dodaje pojawienie się u ich boku pięknej Wonder Woman. W całej tej walce jest jednak coś co niezwykle razi. Nikt już nie pamięta o co pretensje do kolegi z Kryptonu miał Nietoperz i odwrotnie.
Niezwykłego dramatyzmu całemu filmowi dodaje muzyka. Jest ona niezwykła, jednakże moim zdaniem zbyt dramatyczna, niczym wagnerowska opera, która jednak sprawia, że komiksowe widowisko robi się dla widza nieznośne.
Jeżeli chodzi o aktorów to pokładam nadzieję w Gal Gadot, która prezentuje się pięknie i mam nadzieję, że kolejne filmy DC pozwolą jej rozwinąć skrzydła postaci. Najtrudniejsze zadanie miał jednak Ben Affleck. Podjął zadanie, z którego wywiązał się naprawdę przyzwoicie. O pozostałych wolałabym zapomnieć.
DC Comics ma naprawdę ciekawych bohaterów ale nie radzi sobie z przenoszeniem ich na duży ekran. Pozostaje mieć nadzieję, że "Liga Sprawiedliwości" poskutkuje wnioskami wyciągniętymi z pojedynku Batmana i Supermana, który najlepiej podsumował mój brat - miłośnik prostej rozrywki i widowiskowych ekranizacji - "generalnie film nie powala".
Subskrybuj:
Posty (Atom)