sobota, 20 maja 2017

"The Circle. Krąg" - o prywatności w Internecie

     Po tak słabym, kwietniowym repertuarze naprawdę czekałam na kolejny seans na sali kinowej! Na szczęście maj ruszył z ciekawymi premierami, a jedną z pierwszych, które udało mi się obejrzeć, był "The Circle. Krąg".
     Jeszcze przed seansem przeczytałam, że po tym filmie widzowie zechcą wylogować się ze wszystkich kont na portalach społecznościowych. Cóż, jeżeli komuś potrzeba filmu, żeby uświadomił sobie, że coś takiego jak prywatność w Internecie nie istnieje, to rzeczywiście dobrze, że takowy powstał, jednak dla ludzi z minimalną choćby wiedzą nie będzie on żadnym odkryciem.

     "The Circle. Krąg" to ekranizacja książki i tym samym tytule, opowiadającej o młodej dziewczynie, która dostaje szansę na pracę w Kręgu - korporacji zajmującej się technologicznymi innowacjami.  Mea Holland, "dziewczyna z sąsiedztwa" (jak wszystkie bohaterki Emmy Watson) dostaje życiową szansę na karierę w jednej z najmocniej rozwijających się firm w branży technologicznej. Szybko okazuje się, że Krąg żyje własnym życiem. Praca, społeczność, imprezy i środowisko dzielenia się wszystkim i wszędzie, stopniowo oddziela ludzi od świata zewnętrznego na rzecz funkcjonowania w Internecie. Zafascynowana Mea wtapia się w ten organizm, przyjmuje jego nawyki i staje się chodzącą reklamą. Całe jej życie jest monitorowane, nie ma sekretów, bo przecież "sekrety to kłamstwa". Tylko jak długo tak można???

     "The Circle. Krąg" był oczekiwanym filmem ze względu na temat, którego dotyka, ale sam film nie jest specjalnie odkrywczy czy wyjątkowy. Ot, prosta historia o Kopciuszku, który zamiast Księcia z Bajki dostaje karierę w korporacji - taka to współczesna wersja. Jesteśmy mamieni pięknymi obrazkami i sielską atmosferą, jednak cały czas czujemy, że coś jest nie tak... Chociaż ja przez większość filmu zastanawiałam się czy naprawdę wszyscy ci pracownicy to banda idiotów i tylko nowo zatrudnione dziewczę dostrzega zagrożenie z nieustannej inwigilacji. Osobiście nie cierpię dosłowności, więc zakończenie jest całkowicie w moim guście! Ale cała reszta bardzo przeciętna, żeby nie powiedzieć - słaba. Myślę, że temat mógłby być lepiej zrealizowany. Szkoda mi trochę Toma Hanksa, którego bohater mógłby być ciekawszy, a niestety, ani sam aktor, ani grany przez niego, Eamon Bailey nie wywołują żadnych emocji.

     Każdy z nas codziennie zostawia mnóstwo śladów swojej obecności w Internecie. Tylko ilu z nas tak naprawdę uświadamia sobie, że to co raz tam trafi zostaje już na zawsze? "The Circle. Krąg" polecam obejrzeć szczególnie tym, którzy którzy dzielą się z Facebookiem każdym momentem swojego życia. Ja osobiście nie miałam potrzeby usuwania kont na portalach społecznościowych, bo przecież Internet jest dla ludzi, tylko trzeba umieć z niego korzystać.